9/15/2018

Przepyszny omlet dyniowy na słodko

Jesień już za rogiem i nadszedł czas, aby włączyć jesienne smaki do codziennego menu! Ja osobiście uwielbiam tę porę roku, szczególnie początek, kiedy nie jest jeszcze tak zimno i mamy dostęp do różnego rodzaju owoców i warzyw. Nie będę kłamać - uwielbiam wszystko, co związane z dynią, cynamonem i gruszkami, więc dla mnie jesień to naprawdę wspaniały czas. Od kilku lat we wrześniu przygotowuję puree z dyni, z którego potem przyrządzam przeróżne dania - od wytrawnych, po słodkie. Tak naprawdę można je dodać do wszystkiego, a także jeść samo - np. jako dodatek do obiadu :).

Jeśli chodzi o śniadania, to moim jesiennym ulubieńcem jest omlet dyniowy. Przygotowuję go w dwóch wersjach - z odżywką białkową i bez. Ten pierwszy jest bardziej puszysty i biszkoptowy, a drugi delikatny i mięciutki (jak na poniższych zdjęciach).  Jako, że nie każdy posiada białko i nie każdy chce go używać, postanowiłam, że najpierw podzielę się przepisem na wersję bez niego, aby więcej osób mogło skorzystać!




Składniki:

  • 2 duże jajka
  • 2 łyżki puree z dyni
  • 4 łyżki mąki owsianej 
  • 3 łyżeczki ksylitolu
  • 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • cynamon
  • olej do nasmarowania patelni
Wykonanie:
  1. Małą patelnię smarujemy olejem kokosowym za pomocą ręcznika papierowego.
  2. W miseczce mieszamy mąkę, ksylitol, proszek do pieczenia i cynamon.
  3. Jajka ubijamy na pianę. 
  4. Następnie dodajemy do nich puree z dyni i wymieszane suche składniki. Całość delikatnie, ale dokładnie mieszamy.
  5. Patelnię rozgrzewamy na małym ogniu i wlewamy na nią masę na omleta, po czym przykrywamy ją pokrywką. 
  6. Omleta smażymy na małym ogniu (u mnie kuchenka nastawiona na 2 oczka z 5 :D) z obydwu stron. Przy obracaniu należy być ostrożnym, ponieważ omlet jest delikatny, ale dzięki temu zyskuje w smaku. 
  7. Polecam posmarować go masłem orzechowym zaraz po ściągnięciu z patelni i podawać z uprażoną gruszką lub jabłkiem w cynamonie!

9/05/2018

Najlepsze kokosowe praliny (wegańskie!)

Odkąd prowadzę tego bloga odkryłam parę rzeczy. Jedną z nich jest fakt, że kupne "zdrowe słodycze" nigdy nie dorównają tym zrobionym w domu. Tak jest właśnie z wszystkim już znanymi kulkami mocy. Zjadłam już ich w życiu sporo, ale nigdy mnie nie zachwyciły. Szczerze mówiąc, jeśli miałabym dopiero rozpocząć zdrowe odżywianie, a one byłyby pierwszą rzeczą, którą spróbowałam, szybko bym się zniechęciła - bo bardzo im daleko od pysznego smaku słodyczy. Dlatego muszę przyznać, że długo zwlekałam z przygotowaniem ich samej w domu - nie sądziłam, że mogłabym być na tyle zadowolona ze smaku, żeby je tu dodać. Z tego powodu, z ręką na sercu, przemawiam do wszystkich, którzy podzielają moje zdanie: to są absolutnie najlepsze pralinki jakie mogę sobie wyobrazić. Całkowicie ratują honor kulek mocy, bo jadłabym je z ogromną przyjemnością nawet jeśli nie byłyby zdrowe, a to chyba najlepszy komplement jaki można postawić pełnowartościowym deserom :)!






Składniki (na około 12 kulek):
  • 20 daktyli
  • 3 łyżki masła migdałowego
  • 7 łyżek wiórek kokosowych
  • dodatkowe 4 łyżki wiórek kokosowych do obtaczania
Wykonanie:
  1. Wszystkie składniki (poza wiórkami przeznaczonymi do obtoczenia kulek) umieszczamy w blenderze i blendujemy na mniej więcej jednolitą masę.
  2. Z powstałej masy formujemy kulki i obtaczamy je w wiórkach kokosowych.
  3. Gotowe kuleczki wstawiamy do lodówki na około godzinę. 
1 pralinka (z 1/12 masy) to:
91 kcal / 1,6 g B / 6,3 g T / 7,7 g W